wtorek, 14 sierpnia 2012

WYPADEK MAMY


03.08.2012

Dziś, kiedy wracałyśmy ze spotkania z prawnikiem i już byliśmy niedaleko od domu i chciałyśmy przejść przez ulicę, nagle moja mama straciła przytomność, upadła uderzając głową w krawężnik. Pamiętam, że zaczęłam histerycznie krzyczeć: MAMO, MAMO! Chwyciłam ją za rękę i krzyknęłam: WSTAWAJ! Chwyciła mnie za rękę i resztkami sił postarała się wstać. Starałam się ją, utrzymać, ale widziałam jej nieobecne spojrzenie i miała zimne ręce. Pomyślałam, że ODCHODZI. Wycierałam ręką krew cieknącą za uchem i krzyczałam: MAMO, KREW, MAMO, KREW! Przybiegli ludzie pytali, co się stało, wezwali pogotowie, które przyjechało po 5 – 10 min. A ja jeszcze przez kilkanaście sekund widziałam to nieobecne spojrzenie Mamy. Przed przyjazdem karetki, Mama zaczęła trochę dochodzić do siebie i nawet w takiej sytuacji zachowała zimną krew, powtarzając, żebym nie krzyczała i że już jest w porządku... Prosto na noszach pobrali jej krew, zmierzyli ciśnienie zapytali, czy mają ją zawieźć do szpitala, ale ona odmówiła, więc poprosili podpisać formularz. Teraz jesteśmy w domu, a moja mama nie chciała mi pisać o znajomych, ale byłam przerażona! Nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim stanie!!! W tygodniu pójdzie do lekarza. Wieczorem, kiedy wyszłam z psem, sąsiad mówiący trochę po rosyjsku, zapytał, co słychać, więc mu opowiedziałam. Musiałam komuś! Poszłam do domu, a po 5 min. Przyszedł on i jeszcze inny sąsiad, ktory jest medykiem. Długo rozmawialiśmy. Dali Mamie kilka dobrych rad, a mnie np. jak z moją niewyraźną mową dzwonić po pogotowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz