piątek, 28 grudnia 2012

NASZA RUMBA

Vancouver 28.12.2012



Wczoraj miałam pierwszy trening po tygodniowej świątecznej przerwie. Zabrałam ze sobą Mamę, żeby porobiła trochę zdjęć naszej z Andy'm Rumbie. Andy przypędził na trening prosto z lotniska (był u rodziny w Kalgarze) po pięciu minutach był gotowy do pracy. Ja myślałam, że ze mną będzie gorzej, bo ostatnio nie wiele i źle sypiam. Głowę rozsadzają myśli o Mojej Ojczyźnie, o jej przeszłości i teraźniejszości, o potwornych warunkach w jakich żyją niepełnosprawne dzieci pozbawione rodzin... Ale kiedy zaczęliśmy trening, głowa sama ''się wyłączyła''. Skupiłam się na ruchach swoich i Andy'ego, na muzyce, i emocjach z niej płynących. W przerwach pytał mnie, jak sobie radzę z tym nowym oprzyrządowaniem (metalowy słupek z poręczą przy łóżku) tzn. jak praktycznie się przesiadam i jak się ma mój słodki, i przyjazny Hope :) To tak niewiele, ale sprawia, że czuję się dla kogoś ważna i że ktoś jest po prostu ciekaw mojego życia... 


Mama Zapytała go, czy ciężko jest ze mną tańczyć przez spastyczność? Odpowiedział: „Nie. Ten taniec jest inny, musimy się dopasować, ale Lesia (od początku tak do mnie mówi, a ja to bardzo lubię) dużo pracuje nad sobą i dlatego nie jest ciężko”. Miałam uśmiech od ucha do ucha, bo zrozumiałam wszystko i przetłumaczyłam Mamie.

















 

wtorek, 25 grudnia 2012

GRAFIK TRENINGÓW


Czwartek 27 grudnia
Sobota 29 grudnia
Środa 02 stycznia
Czwartek 03 stycznia
Niedziela 06 stycznia
Poniedziałek 07 stycznia
Czwartek 10 stycznia
Niedziela 13 stycznia
Poniedziałek 14 stycznia
Czwartek 17 stycznia
Niedziela 20 stycznia
Poniedziałek 21 stycznia
Czwartek 24 stycznia

Niedziela 27 stycznia SNOW BALL CLASSIC 2013

poniedziałek, 24 grudnia 2012

ROSJA

Vancouver 24.12.2012

Rosyjska Duma [odpowiednik Sejmu] podpisała projekt ANTYLUDZKIEJ ustawy – zakazuje ona adopcji rosyjskich dzieci obywatelom USA. Jest odpowiedzią na amerykańską ustawę – Listę Magnickiego – demaskującą ''wielowarstwową'' korupcję w Rosji i zakazującą wjazd na terytorium USA osobom z tej listy oraz przewidującą szereg innych sankcji. Najważniejszym powodem do przyjęcia ustawy antyadopcyjnej było 9 przypadków [na 10 tysięcy szczęśliwych adopcji] zabójstw rosyjskich dzieci przez amerykańskich rodziców adopcyjnych. Warto podkreślić, że amerykanie adoptują w większości dzieci niepełnosprawnych i chorych.
Tymczasem według nieoficjalnych danych, co roku tysiące dzieci giną z rąk rodziców i opiekunów. Setki tysięcy mieszkają na ulicy, domy dziecka są przepełnione i brakuje w nich personelu. Dzieci niepełnosprawne są umieszczane w tzw. internaty, gdzie panują potworne warunki. Nie ma żadnej segregacji ze względu na sprawność, wiek, czy nawet upośledzenie. Dzieci są katowane i poniżane. Najbardziej ''niespokojnym'' i ''wymagającym'' są podawane środki ''uspokajające''. Wczoraj odkryto na terytorium jednego z internatu dziecięcy cmentarz. Natomiast w innym ''oficjalnie'' zarejestrowano 27 zgonów dzieci upośledzonych w ciągu... 2 lat. Najstraszniejsze jest to, młodzież niepełnosprawna po ukończeniu 16 lat z internatów jest AUTOMATYCZNIE KIEROWANA PROSTO DO DOMOW STARCOW, gdzie panuja jeszcze gorsze warunki!!!

Byłam w takim domu dla niepełnosprawnych, kiedy miałam 5 lat. Byłam tam tylko miesiąc. Przywiozła mnie tam Mama jako dziecko o normalnej inteligencji, a zabrała jako dziecko umysłowo upośledzone...
Kiedy czytam o tym "prawo" i straszne wspomnienia wracają: odleżyny nawet na głowie, bo nie pozwalano usiąść, chociaż umiałam [aczkolwiek z trudem. Łóżko było zawsze mokre, chociaż prosiłam o nocnik... i to zbliżające się zgrzytanie łyżką o dno metalowego talerza... to oznaczało, że nadchodzi pora na karmienie mnie, którego nie mogłam się doczekać... byłam cały czas głodna. Nie chcę, by ludziom takim, jak ja, zabierano szansę wyrwania się z tego piekła – a ono nadal istnieje! Protestuję przeciwko tej ustawie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

wtorek, 18 grudnia 2012

URODZINY

Vancouver 18.12.2012



Wczoraj była u nas moja impreza urodzinowa. Mama zrobiła 4 pyszne sałatki. Pierwszym moim gościem był Andy, który wolał przyjść w południe, bo później prowadził lekcje. Przyjechał trochę wcześniej [Uwielbiam punktualnych ludzi, bo to jest okazanie szacunku czasu drugiej osoby.] i... nie wiem; albo ja rozumiem co raz więcej angielskich zdań, albo już nawiązała się między nami niewidzialna nić porozumienia, ale bez problemu rozumiałam, co mówił, o co pytał i starałam się odpowiedzieć. Uważnie słuchał i powtarzał, co mówię, żeby się upewnić, czy dobrze rozumie. Nie czułam żadnego skrepowania, jak byśmy znali się od dawna. Może widzę w nim namiastkę ojca... Dał mi oprawione w czarną ramkę zdjęcie z naszego turnieju. Powiedział, że zrobił je profesjonalny fotograf, z którym przyjaźni od 20 lat.

Tak jak pisałam wcześniej, prosił, żebym pokazała rodzinny foto – album. Z uwagą wpatrywał się w nasze stare czarno – białe zdjęcia. Inni mogą zobaczyć, jak z wiekiem tego dziecka, coraz bardziej widać chorobę zwaną Mózgowe Porażenie Dziecięce, ale Andy nagle powiedział: ''Your eyes there are very expression! I see life and power!'' [Twoje oczy są bardzo wyraziste! Widzę życie i sę!] A zna mnie dopiero od września. Nigdy nie słyszałam czegoś takiego, a tym bardziej po tak krótkiej znajomości.

Około 16 ej. Mama powiedziała, że mam na godzinę... zniknąć z mieszkania zaproponowała wspólny wypad do sklepu. Czułam, że coś się szykuje, ale na dworze, jak na Van, było bardzo zimno i wolałam zostać w domu, ale Mama prawie na siłę wyciągnęła mnie do tego sklepu. W efekcie obie zmarzłyśmy i po drodze w duchu powtarzałam: Lepiej, żeby ta niespodzianka się opłaciła!'' A po powrocie do domu okazało się, że kamerzystka Żenia, która robi o nas z Mamą film dokumentalny, udekorowała razem ze swoją ciocią nasz salon w balony i inne ozdoby. Potem zaczęli się zbierać zaproszeni goście. Razem z Andy'm, który musiał wrócić na godzinę drugą do Richmond, było 13 osób. To były moje najliczniejsze urodziny. Obecność czwórki sąsiadów, którzy nam najczęściej pomagają w różnych sprawach, sprawiła, że większość z nas rozmawiała po angielsku. Atmosfera była wspaniała, czułam, że jesteśmy z Mamą akceptowane przez tych z pozoru obcych ludzi. Dzięki kartkom urodzinowym z ''wkładkami'' [pieniądze] będę miała miesiąc bardzo intensywnych [bo 3 razy w tygodniu] treningów.

Wczoraj w dniu moich właściwych urodzin, na polecenie Occupational Therapist przy moim łóżko zamontowali specjalny drążek. Teraz mogę kłaść się i wstawać samodzielnie. Przedtem spadałam z wózka na łóżko na łokcie i kolana, to było ryzykowne. Wstawać z łózka pomagała mi mama, ale ona już nie ma siły. Teraz mogę sama wstać i usiąść. Bardzo się cieszę, bo to mój kolejny krok do niezależności!











piątek, 7 grudnia 2012

UTOPIJNE MARZENIE




Każdy trening, to dla mnie walka ze spastyką, z nieposłusznym ciałem. To jest moje dążenie do utopijnego marzenia: zatańczyć choć raz tak, żeby dla publiczności, mój wózek był niewidoczny... 


ZA SUROWA DLA SIEBIE

Vancouver 06.12.2012

Wiele razy obejrzałam wideo z naszego z Andy występu zobaczyłam mnóstwo swoich błędów. Napisałam o tym Andy'emu, że postaram się ich nie powtarzać. A on powiedział mi dziś, żebym nie była taka surowa dla siebie i żebym nie przejmowała się błędami, bo widzowie zobaczyli, jak mogę się ruszać i że wyglądało to dobrze. Odpowiedziałam mu przez e-mail (Coraz więcej rozumiem, ale długich zdań po angielsku na razie nie daję rady wypowiedzieć): "Postaram się nie być dla siebie surowa, ale to nie będzie zbyt dobre dla mnie. Bo tylko wymagając od siebie dwa razy więcej niż gdybym była zdrowa (nawet czasami rzeczy niemożliwe) mogę coś osiągnąć. Pisałam już Ci kiedyś, że mam "chore" ambicje. :-)

Ale poważnie... Ktoś kiedyś powiedział mi ważne zdanie: "Olesya, nie rób dla siebie taryfy ulgowej, bo ludzie, którzy cię widzą, i tak będą cię traktować ulgowo".
Andy odpisał mi tak: "Rozumiem, co masz na myśli. Będziemy nadal pracować nad płynnością i ładnym wyglądem ruchów". Jak to dobrze, kiedy trener cię rozumie!

wtorek, 4 grudnia 2012

OLŚNIENIE

Vancouver 04.12.2012

Właśnie uświadomiłam sobie coś niesamowitego! Przed rozprawą sądową dot. statusu uchodźcy i po negatywnej odpowiedzi modliłam się i prosiłam Staruszka, żeby dał mi jakikolwiek znak, że pozwolił nam z Mamą przyjechać tu PO COŚ, bo On nie robi nic bez powodu. Więc bardzo Chciałam poznać ten Jego powód. To dziwne, ale po tej odmowie w statusie zaczęłam szukać możliwości, by tańczyć albo się wspinać ze zdwojona siłą. Tuż po przyjeździe do Van też szukałam, ale wtedy nic się nie udało. Jak gdyby zamknięto przede mną drzwi, a ja usiłowałam wejść przez okno. I wciąż prosiłam Go o znak i pytałam, czy coś mam tu do zrobienia i czego ode mnie chce... i wtedy pojawił się Andy, który dał mi szansę. A owacje publiczności były odpowiedzią Staruszka na moje pytanie, co mam tu robić!

poniedziałek, 3 grudnia 2012

VIDEO Z ZAWODÓW

Vancouver 03.12.2012

Dziś dostałam od Andy'ego w prezencie płytę DVD (kolejne 10 dolarów) z naszych zawodów. Obiecany znajomym film, jest na Youtube. Po moim własnym montażu

niedziela, 2 grudnia 2012

CZECZENIA

Vancouver 12.02.2012

Przez ostatnie półtora roku (jest mi wstyd, że tak długo), tłumaczę z języka rosyjskiego na polski książkę Majrbeka Taramowa pt. Czeczeńska kwestia - decyzja ostateczna. Książka jest zakazana w Rosji, jak wielu innych książek niewygodnych dla władzy. Ten tekst jest dla mnie najtrudniejszy, od czasu przeczytania po polsku Dzieci Groznego autorstwa Asne Seierstad. Jedna sprawa przeczytać (czytałam ją kilka razy i będę do niej wracała), a co innego, starać się przekazać w innym (drugim ojczystym) języku cały ból, który opisują świadkowie tych strasznych wydarzeń. Książka Majrbeka przewraca mózg, sumienie i duszę na zewnątrz. Czuję, jak niemal fizycznie zmusza do spojrzenia na to wszystko oczami tych niewinnych ofiar. Tłumaczenie zabiera mi dużo sił moralnych. Najtrudniej, gdy "przechodzę" przez listy zabitych. Przepisując dane nazwisko, które dla wielu jest i będzie tylko czyimś nazwiskiem, wyraźnie widzę jego twarz, kiedy żył, zastanawiam się, jaki był i jak musiał się bać w chwili śmierci... Szczególnie jest dla mnie nie do zniesienia, gdy obok nazwiska osoby widzę jej wiek: 3 lata, 10 lat, 80 lat, lub ... 5 miesięcy! Za co? Dla zachowania niepodzielności Rosji? Ze względu na ropę? Ile kosztuje ropa w przeliczeniu na życia?
Ta książka powinna zostać wydana w kilku językach, szczególnie w języku angielskim. Należy pisać, mówić i krzyczeć o tych niewinnych ofiarach, tym którzy chcą zapomnieć lub nie chcą wiedzieć. Mam nadzieję, że kiedyś powstanie pomnik ofiar Czeczenii i że o tej wojnie będą mówić jako o Holocaust.






..........................................................

 
Nie radzę sobie z nerwami przez to oczekiwanie na status i niepewność! Wczoraj znowu tłumaczyłam góry ciał, góry bólu i żalu. Zajrzałam na Facebook, a tam kolejny apel, aby pomóc psu, którego "właściciel" przewiózł na wyspę łódką i zostawił. Pies czekał na niego przez dwa miesiące i wciąż nie mógł uwierzyć, że pan go porzucił, bo on, pies, był mu przez całe życie wierny... nerwy mi puściły i zaczęłam płakać.
Jak dobrze, że mam Andy'ego, który jest tak daleko od tego wszystkiego i że mam taniec - świat bez wrogości i nienawiści, gdzie panuje tylko harmonia muzyki z ciałem. Jak dobrze, że mam Hope'a! Wczoraj pocieszał mnie z całej psiej duszy, a dziś obudził mnie otwierając nosem moją spastyczną prawą dłoń, liznął ją kilka razy i... włożył do niej swoją mała, ale pewną łapę. Jakby chciał powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, bo on przecież jest Hope! I tak zasnęliśmy jeszcze na kilka minut...

sobota, 1 grudnia 2012

CHRISMAS BABY

Vancouver 30.11.2012

Dzisiaj miałam drugą jazdę próbną na wózku elektrycznym. Pierwsza była tydzień temu. Dziś poszło mi o wiele lepiej, bo już wyczuwałam ''kierownicę'' i potrafiłam jechać prosto, skręcać i cofać. Nawet ''wypuścili'' mnie na slalomowaty korytarz! Co prawda parę razy wjechałam w ścianę, ale pracownicy, którzy bardzo starannie dopasowują dla mnie ten wózek, powiedzieli, że jest o wiele lepiej, niż tydzień temu, kiedy to przewracałam krzesła, a oni musieli uważać na nogi. A gdy dowiedzieli się, że urodziłam się w grudniu, nazwali mnie dzieckiem Bożego Narodzenia. Chrismas Baby - fajnie brzmi ;]

Na ten wózek muszę poczekać jeszcze pół roku. Osoba niepełnosprawna dostaje go (tak, jak w Polsce, ale nie koniecznie elektryczny) raz na 5 lat. Tutaj większość o/n. ma elektryczne, bo to ogromna niezależność.