wtorek, 14 sierpnia 2012

VANCOUVER MIESIĄC 4

Vancouver 14.10.2011

Mayrbek Taramov
Дорогая Олеся!
От всей души поздравляю тебя с заслуженной победой - твой рассказ "Повторение" завоевал Первый приз на Конкурсе ГИА Чечепресс!
Результаты будут скоро опубликованы на сайте Чеченпресс.
Майрбек Тарамов

POWYŻSZA WIADOMOŚĆ JEST BARDZO WAŻNA DLA MNIE, DLATEGO JĄ PRZETŁUMACZĘ NA POLSKI: ''Droga Olesiu! Z całego serca gratuluję zasłużonego zwycięstwa - Twoje opowiadanie ''Powtórka'' zdobyło Pierwszą nagrodę w Konkursie GIA Chechenpress. Wyniki niedługo zostaną opublikowane na stronie CHECHENPRESS. Majrbek Taramow''



My story about the war in Chechnya, won the contest.
TODAY I got a message, THAT IS VERY IMPORTANT FOR ME, SO IT TRANSLATION FROM RUSSIAN INTO ENGLISH: '''Dear Olesya! With all my heart I congratulate the deserved victory - your story' 'Repetition'' won the first prize in the Competition Chechenpress GIA. The results will soon be published on the CHECHENPRESS. Majrbek Taramow''


VANCOUVER 13.10.2011

Przyznam się Wam do pewnej słabości… uwielbiam maskotki :) Kocham wszystko, co miękkie, ciepłe i puchate. Chyba życie jeszcze nie zabiło gdzieś tam, w środku mnie, malej dziewczynki lubiącej otaczać się pluszakami… A wzięło się to chyba stąd, że Moja Babcia, widząc, że jako kilkuletnie dziecko, nie utrzymuję równowagi nawet na siedząco, podkładała dookoła mnie poduszki i wielkich misiów… Wczoraj z Mamą byłyśmy w ogromnym CH Metrotown. Zauważyłam witrynę tonącą w słodkich maskotkach i zaciągnęłam Mamę do środka. Weszłyśmy wiec do sklepu Build a Bear Workshop – Fabryka Misiów. Nawet Mama przyznała, że są wyjątkowo oryginalne i… nie mogąc się powstrzymać, zdecydowałyśmy zrobić sobie misia! Nie spodziewałyśmy się, że jest to aż taki proces. Po tym, jak wybrałam sobie misia do wypchania, podjechałam z nim do ekspedientki ubranej w firmowej fartuch. Po krótkiej miłej rozmowie zaczęła się praca nad maskotką. Ekspedientka rozpruła specjalnie przygotowany otwór w misiu, nadziała go na rurkę wystającą z maszyny wirującej coś białego i miękkiego. Powiedziała, żebym naciskała nogą na duży pedał na podłodze. Robiłam to przez kilka minut i w ten sposób miś został solidnie wypchany. Potem ekspedientka zaproponowała, żebym wybrała maskotce „głos”. Naciskając guziki w innym automacie z kilku usłyszanych dźwięków wybrałam dziecięcy śmiech. Urządzenie go imitujące zostało włożone do górnej łapki misia, w lewej trzyma czarodziejską różdżkę. Następnie ekspedientka powiedziała, żebym z wielu kolorowych serduszek [dochód z których zasila konto chorych dzieci.] wybrała serduszko dla swojego misia. Po chwili zaczęło się najciekawsze… Zaczęłyśmy z ekspedientką odprawiać czary! Powiedziała, żebym: Mocno ścisnęła serduszko w dłoni, żebym przesunęła je od podbródka w dół i przycisnęła do piersi, a na końcu żebym chuchnęła na nie, zamknęła oczy i pomyślała życzenie. Zrobiłam to. I naiwności swojej wierzę, że się spełni. :) Potem zaszyła misia i kazała mi go wysuszyć w specjalnej suszarce podobnie naciskając nogą na pedał. Na koniec sporządziłyśmy na komputerze z ogromną kolorową klawiaturą… Akt urodzenia misia, który dostałam na wydruku.
Kiedyś marzyłam, by projektować i robić zabawki. A wczoraj, przez chwilę czułam się trochę jak bohaterowie swojej bajki Zaczarowany Renifer, tworzące czarodziejskie zabawki dla Świętego Mikołaja. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz