poniedziałek, 13 sierpnia 2012

VANCOUVER MIESIĄC 2

Vancouver 03.08.2011

22 lipca minął miesiąc odkąd mieszkamy w Vancouver. Wczoraj byłyśmy po raz drugi Ministry of Social Development – http://www.gov.bc.ca/hsd/ Dostałam papiery do wypełnienia przez polskiego lekarza. Po ich wypełnieniu muszę je oddać z powrotem do Ministerstwa, a po pół roku [tyle rozpatrują] otrzymam Status Disabled, który daje prawo na różne ulgi, rehabilitację, pomoc materialną i… spełni się moje marzenie – wózek elektryczny, który zapewni mi pełną samodzielność i da wreszcie odpocząć kręgosłupowi Mamy.
Warunki [przynajmniej] życiowe mamy lepsze tutaj tymczasowe, niż stałe w Warszawie. Z warunkami finansowymi gorzej, ale znów nie bardziej niż w Polsce…
W Ministry of Social Development dostałyśmy 740 dolarów na dwa miesiące na życie i 2014 dolarów dla opłacenia obecnego mieszkania.
Powrót do Polski był by dla mnie już szokiem mentalnym. Tylko jeden [z wielu] przykład… Kilka dni temu, gdy jechałyśmy autobusem, Mama zapytała na migi kierowcę o ulicę, której szukałyśmy. Ten wyszedł razem z nami na przestanku, zostawiając autobus z pasażerami i przeprowadził nas przez pół ulicy pokazując dalszy kierunek…
Rosyjskojęzyczna  gazeta http://www.vancouverexpress.ca/ wydrukowała w wersji papierowej mój życiorys pt. Moje Kilimandżaro. Nieodpłatnie, ale mam nadzieje, że przyniesie to jakieś kontakty.

Vancouver 08.08.2011
Trzy tygodnie temu znalazłyśmy przez rosyjską tłumaczkę bezpłatnego adwokata. Adwokatem jest potomkini emigrantów z Chin o imieniu Nora. Jutro mamy drugie spotkanie z nią. Pomoże nam wypełnić kolejne ważne dokumenty dla Urzędu Emigracji. Po wielu staraniach znalazłyśmy polskiego lekarza, który wypełni mój wniosek na Status Disabled. Będzie to nasz [Familly Doctor] Lekarz Rodzinny. O wielu mile zaskakujących przypadkach z życia codziennego nie piszę, bo umykają z pamięci, ale w sobotę pewien kierowca autobusowy wyjątkowo mnie rozbroił… Wracałyśmy z Mamą z jej badań lekarskich. Do przestanku zostawało nam ok. 20 metrów. Autobus nas wyprzedził, a ja powiedziałam, że właśnie ucieka. Patrzymy, kierowca wyszedł i… Pomachał nam. Kiedy odmachnęłyśmy, czekał, aż podejdziemy i wsiądziemy. W ogóle żaden autobus nie ruszy, póki osoba niepełnosprawna lub starsza nie zajmie swojego miejsca. Przednia połowa autobusu przeznaczona jest dla „uprzywilejowanych miejsc” czyli gdy wchodzi osoba starsza, niepełnosprawna, rodzic z wózkiem dziecięcym, zdrowi ustępują miejsce. Jeśli niektórzy tego nie zrobią, kierowca wstaje i „przegania” takich w tył autobusu.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz