wtorek, 14 sierpnia 2012

VANCOUVER MIESIĄC 7

Vancouver 25 stycznia.
Byłyśmy w filii rosyjskiego konsulatu załatwiać zaświadczenie o tym, że Mama żyje (Absurdalny dokument) dla Mamy, potrzebny do otrzymywania rosyjskiej emerytury. Odesłali nas do banku zapłacić za ten papier 10 dolarów. W banku przy okienku Mama nie potrafiła wytłumaczyć o jaką zapłatę chodzi. Podeszła do mnie i mówi, że zaraz musi to napisać na kartce (lepiej opanowała angielski w pisaniu, niż w mówieniu) aż tu nagle podchodzi do nas ochroniarz, który siedział nie zauważalny w kącie przy schodach i prowadzi młodego człowieka witającego się z nami po rosyjsku. Bardzo się zdziwiłyśmy takiej szybkiej reakcji ochroniarza, bo to była dosłownie chwila! Rosjanin – pracownik banku pomógł Mamie załatwić sprawę zapłaty.

26 stycznia. pierwszy raz jechałyśmy na zajęcia z angielskiego specjalnym transportem dla o/n. Obsługa była super...

12 lutego byłyśmy na Polish Night Vancouver International Mountain Film Festival
To był dla mnie wyjątkowy wieczór; tematyka festiwalu bowiem jest mi bardzo bliska. Ludzie z zwłaszcza drugiego filmu [Kukuczka i Wielicki] są Moimi Idolami. Nie poznałam pana Wielickiego, ale byłam w Jego domu w Podlesicach w Jurze Krakowsko – Częstochowskiej. O wyprawach tych Mistrzów Wspinania słyszałam od Mojego Mentora Bogdana Krauze, założyciela pierwszej w Polsce Szkoły Alpinizmu.

Vancouver 16.02.2012

Byłyśmy na spotkaniu informacyjnym w biurze pośrednictwa pracy dla o/n. ''Tłumacz'' się nie zjawił, bo zapomniał, ale trochę rozumiałam. Mama wcale. A kiedy wypełniałyśmy formularz, okazało się, że oni obejmują pomocą tylko mieszkańców Burnaby, ale dali namiary na biura w Van. O ile zrozumiałam, pracują na podobnych zasadach, co polskie biura pośrednictwa pracy dla o/n... Rozdali uczestnikom broszurę o programie ''Kilka kroków do sukcesu'', czy jakoś tak. ;P Ogólnie mówiąc, raczej nie tego potrzebuję. Ofiarują; kurs pisania CV, [już mam prawidłowo napisane] wsparcie psychologiczne [nie potrzebuję] raczej nie dysponują namiarami konkretnych pracodawców...

Któregoś dnia jadąc metrem, zauważyłam dwóch bardzo młodych gejów – trzymali się za ręce i rozmawiali. Szepnęłam Mamie dyskretnie: „Zobacz jaka para”. Mama spojrzała na nich, a potem na mnie, wzruszyła ramionami i powiedziała: „No, to co? Oni mi nie przeszkadzają!” jestem z niej bardzo dumna, bo uczy się tolerancji!

Vancouver 25.02.2012

Wczoraj byłyśmy na spotkaniu z prowadzącą http://www.triplettdance.com/
Toni Triplett. W przeszłości była tancerką zresztą pochodzi z dynastii tancerzy. Pokazałam jej referencje od pani Iwony Ciok, [prezesa Stowarzyszenia Tańca Integracyjnego SWING – DUET, gdzie przez kilka lat uprawiałam taniec.] które przetłumaczyła mi koleżanka, medale z turniejów [jakiś czas temu przysłali nam je znajomi z Warszawy] zdjęcia taneczne... To wszystko zrobiło na Toni duże wrażenie. Powiedziała, że sporadycznie pracuje z osobami na wózkach, że w Kanadzie taniec na wózkach prawie się nie rozwija, że amerykańska odmiana Tańca Towarzyskiego różni się od europejskiej – jak to ujęła – amerykańska jest o wiele mniej wymagająca... Toni miała zajęcia taneczne z osobami na wózkach które mają sprawną tylko jedną część ciała, np. jeden palec. Opowiadała o kobiecie, która jest całkowicie sparaliżowana, ale ma dwie dobrze prosperujące firmy, z powodzeniem wyszła za mąż... Toni chciałaby rozpropagować lekcje tańca na wózkach jako... filmy video zamieszczone na jej stronie. Powiedziała, że moje doświadczenie będzie bardzo przydatne. Powiedziała też, że postara się skontaktować mnie z potrzebnymi ludźmi. Jestem coraz bardziej ostrożna w nadziejach i usiłuję zrozumieć mentalność Kanadyjczyków. Przy pomocy znajomych, którzy mieszkają tu już jakiś czas, stopniowo dowiaduję się coraz więcej. Znajomy, który z nami był wczoraj jako tłumacz, porównał tutejszą mentalność, właściwie jeden z wielu jej elementów do dowcipu o sklepach w Japonii, gdzie podobno, gdy klient pyta, „czy jest mleko sojowe”, a sprzedawca wie, że czegoś takiego akurat nie mają albo właśnie się skończyło, to tak długo chodzi wzdłuż półek, siedzi w magazynie, udając że szuka, albo proponuje mu coś innego, aż klient kupi to coś innego i wyjdzie zadowolony. ;D Potwierdziła to para naszych nowych znajomych Polaków – w Kanadzie odmowa komukolwiek w czymkolwiek jest... w złym guście. Ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz