wtorek, 14 sierpnia 2012

VANCOUVER MIESIĄC 5

Vancouver 02.11.2011
NOWE MIESZKANIE!!!!!!!!

Na pewno wielu z Was kiedyś lepiła kule śniegu dla bałwana. Ja nigdy i chyba nigdy nie będę. Ale w ostatnich tygodniach czułam/czuję, jak wokół nas z maną tworzy się taka „kula”, ale nie ze śniegu, tylko z życzliwych i pomagających ludzi. Wiem, że to WSZYSTKO DZIĘKI STARUSZKOWI!!! Ciekawe jest to, że kiedy poznajemy jakąś organizację lub osobę, to często okazuje się w trakcie kolejnych spotkań, że ta osoba/organizacja zna kogoś, kogo poznałyśmy niezależnie od niej. Najpierw poznałyśmy http://www.bccerebralpalsy.com/ - organizację zrzeszającą ludzi z MPD. Zaraz po niej zostałyśmy zaproszone przez rosyjską tłumaczkę do rosyjsko języcznego kościoła chrześcijańskiego http://www.willingdon.org/ tam poznałyśmy wśród wielu innych rosyjskie małżeństwo Katarzynę i Romana, które bardzo nam pomagają. Przez organizację dla uchodźców S.O.S poznałyśmy pewną Polkę – pani Iwonę, która po kilku tygodniach mailowania ze mną i rozmów telefonicznych z Mamą zaprosiła nas na Święto Dziękczynienia. Jeszcze w trakcie naszego mailowania z panią Iwoną, dowiedziałam się, że ona też chodzi do Kościoła Wellington, ale na mszę anglojęzyczną… Katarzyna przez ostatnie kilka tygodni pomagała nam jako tłumacz i doradca, załatwić mieszkanie, które pomogła nam znaleźć Tammy z Cerebral Palsy. Dzięki Katarzynie przebyłyśmy długa drogę urzędniczo papierkową. W tym samym czasie z panią Iwoną skontaktowali się ludzie z http://www.journeyhomecommunity.ca/ z pytaniem, jak mogą nam pomóc. Nie zależnie od tego, rosyjski pastor Dawid, poprosił Romana, żeby pomógł nam nawiązać kontakt z tą samą organizacją…
Pierwszego listopada, wczesnym rankiem [tuż po nocy Halloween’owej. Gdzieniegdzie widniały powieszone dekoracje w kształcie szkieletów, świecących się dyń itp.] przeprowadziłyśmy się do nowego mieszkania. Od połowy czerwca mieszkałyśmy we wspólnym domu dla afrykańskich kobiet, gdzie miałyśmy tylko jeden pokój, nie mówiąc już o naszym pożal się Boże warszawskim mieszkanku. A teraz! Słuchajcie, drugi dzień tu mieszkamy, ale wciąż wydaje nam się to wszystko pięknym snem! Ten trzypiętrowy budynek należy do http://www.bcpara.org/ i jest w pełni dostosowany dla o/n każdej niepełnosprawności, ale większość jego mieszkańców, to ludzie na wózkach.
Mamy super umeblowaną kuchnię, o której marzyła przez wiele lat moja Mama, i która jest również przystosowana dla wózka. Wczoraj zmywałam naczynia! SAMA!
Ci z Was, kto jest na wózku, wiedzą, jakie to szczęście pójść samej do wc, albo położyć się do łóżka, nie prosząc nikogo o pomoc i dając święty spokój Mamie.
Oprócz kuchni mamy trzy pokoje i sporą łazienkę/wc. Największy pokój to salon, najmniejszy wzięła sobie Mama, a ja mam średni. W przyszłości przedzielę go na pół w drugiej połowie zrobię pracownię malarsko – plastyczną, o której marzę od lat. W całym mieszkaniu mamy sześć wbudowanych w ściany dużych szaf. Nie mam czym udekorować swój pokój, dekoruję więc suchymi kolorowymi liśćmi. Reszta mieszkania zostało solidnie umeblowane przez Journey Home Community już wczoraj. W poniedziałek Mama pojechała z Katarzyną do nich i wybrała bezpłatne meble dla naszego mieszkania. Zapłaciła tylko za dostawę. Dziś przyszedł do nas Brad – koordynator tej organizacji i przyniósł bardzo dużo rzeczy potrzebnych dla domu naczynia, ręczniki itd.
Za kilka tygodni będziemy miały własny stacjonarny telefon. A za jakiś czas będę miała specjalne łóżko i wózek elektryczny.
Nadal czekamy na status…

p.s. Jedna z moich znajomych [praktykująca katoliczka] napisała mi na Facebooku, że: „Jednym Bóg daje, innym odbiera” i skarżyła się na swój los. A ja odkąd uważam się za chrześcijankę, choćby nie wiem jak było nam z Mamą ciężko, nigdy nie pomyślałam, że: „Jednym Bóg daje, innym odbiera”, a to znaczy że jest niesprawiedliwy. NIE! Właśnie ON JEST SPRAWIEDLIWY. Kręgosłup i ręce Mojej Mamy nadźwigały swoje w ciągu 35 lat, ja też przeżyłam swoje, jeśli chodzi o upokorzenia w codziennym życiu związane z brakiem p o d s t a w o w y c h warunków umożliwiających mi samodzielność. Tu SAMA mogę pójść do wc, kiedy chcę, [bo są uchwyty] zmyć naczynia, [bo kuchnia jest przystosowana,] pójść na spacer, [bo jest duża winda, a drzwi budynku się automatycznie otwierają] i wrócić [bo wystarczy, że przyłożę „breloczek”/magnes do domofonu, a drzwi się otwierają…] Poza tym wiele ludzi się za nas modlą/trzymają kciuki i tu i w Polsce. Pomiędzy tymi domkami z naszych okien widać kursujący pociągi Sky Train - ''Podniebne'' Metro. Dzisiaj w nocy, kiedy przetransportowałam się na łóżko, długo patrzyłam na migające światełka pociągów i myślałam, dokąd to jeszcze ''zaniesie'' mnie los i jakie to miejsca na świecie jeszcze zobaczę...









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz