piątek, 14 września 2012

COŚ DOBREGO

Vancouver 13.09.2012
Dziś po raz pierwszy wyjechać z domu wszystko sam - konferencja teatru dla niepełnosprawnych http://realwheels.ca/shows/

Przed wyjściem mama narysowała mi mapkę, według której miałam jechać z numerami autobusów i zażartowała: "Jeśli jakiś młody, przystojny zaproponuje pomoc, nie odmawiaj, ja cię znam" :)). Wyszłam z domu o 16:30. Przyjechał autobus. Tutejszym zwyczajem, ludzie na przystanku poczekali, aż ja wejdę kierowca rozłożył rampę. Wjechałam tyłem, ponieważ tak mi łatwiej (po chodnikach też (kiedy chcę szybciej jeżdżę tyłem odpychając się lewą nogą, bo ręce są zbyt spastyczne, by obracać koła). Pokazałam kierowcy bilet i zajęłam miejsce dla wózków inwalidzkich. Rampa się zamknęła i powoli, wężykiem weszli pozostali pasażerowie. Przesiadłam się do innego autobusu i pojechałam dalej. Wysiadłam na skrzyżowaniu King Edward Street & Oak Street i zaczęlam pytać przechodniów: "How I can go to..." i pokazywałam mapkę. Rozumiałam, co mi odpowiadali i gdzie mnie kierowali, a ostatni, przechodzień, którego zapytałem o drogę "młody przystojny", zaproponował, że pomoże mi dojechać na miejsca. Zgodziłam się, bo byłam już zmęczona ... Zaprowadził mnie do drzwi GF Strong. Powiedziałam mojemu przypadkowemu pomocnikowi: ''Thank you'' i dalej pojechałam już sama. Łatwo znalazłam salę, gdzie odbywało się spotkanie, bo byłam tam na spotkaniu innej grupy tanecznej kilka miesięcy temu. Kiedy weszłam, spotkanie dopiero się zaczynało. James Sanders - art. dyrektor od razu mnie poznał z materiałów wideo, które mu wysłałam wcześniej, podjechał do mnie (jest tetraplegikiem, tzn. sparalizowany od karku w dół) podał mi rękę, przedstawił się i powiedział: "jesteś tą niesamowitą tancerką?! Dobrze, że z nami jesteś!" Uczestnicy siedzieli w dużym kole, większość osób na wózkach inwalidzkich, z których prawie wszystkie były elektryczne. Było ok. 20 osób o bardzo różnych schorzeniach. Od porażenia mózgowego, poprzez paraliże po amputacje. James poprosił, by każdy się przedstawił. Kiedy nadeszła moja kolej, powiedziałam po angielsku: "Nazywam się Olesia. Jestem z Polski". James o coś zapytał, ale nie zrozumiałam i powiedziałam: ''Przepraszam, mój angielski nie jest dobry'', ale on miło jest zaprzeczył :)) Potem zaczął mówić o idei teatru i planach.

Są oni nową grupą i praktykuje wiele różnych stylów tańca i różnych technik tanecznych. Wszyscy uczestnicy grupy są na wózkach i mają różne rodzaje niepełnosprawności oraz różne poziomy doświadczenia w tańcu. Niektórzy ludzie w klasie są nowe i to jest ich pierwsze doświadczenia z tańcem, inni tańczą bardzo sporadycznie i chcą teraz zdobyć zaawansowane umiejętności.
Potem każdy, kto chciał wyraził swoje myśli. Szczególnie utkwiła mi w pamięci kobieta mówiąca o wiele niewyraźniej, niż ja. O coś zapytała, ale nikt jej nie zrozumiał. James poprosił ją: "Czy możesz to wystukać?" Ktoś położył jej na kolana jakiejś małe urządzenie, a ona nacisnęła kilka klawiszy i... wszyscy usłyszeliśmy jej pytanie. Powiedział to syntezator mowy. Potem były zajęcia taneczne. Prowadziła ich młoda kobieta na wózku inwalidzkim Jamie de Champlain. Pokazałam jej rysunki moich dwóch choreografii tańców, a ona zapytała czy moge je przetłumaczyć na angielski i wraz z muzyką (chacha i rumba) do nich przynieść na następne zajęcia. Po treningu odprowadziła mnie na przystanek. Do domu wróciłam bardzo zmęczona, ale szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz