Vancouver
14.04.2013
Dzień
przed poprzednim treningiem, Andy poprosił, żebym przywiozła mój
drugi wózek. Zdziwiłam się trochę, bo myślałam, że poprosi
dopiero po 28 kwietnia, czyli po powrocie z tygodniowego urlopu.
Jeżdżę Handy Dart, więc zabranie drugiego wózka nie jest
problemem.
W
studio Przesiadłam się na taneczny i zaczęłam ćwiczyć sama. Po
kilku minutach, zobaczyłam wjeżdżającego na salę Andy'ego. Jego
widok wzbudził zainteresowanie trenujących tancerzy. Mnie też,
przez ułamek sekundy, ogarnęło lekkie zdziwienie: „...ale jak
to?”, bo zapomniałam, że chciał tańczyć na wózku. Nawet
siedząc, dbał o wyprostowaną sylwetkę. Najpierw próbował
''poczuć'' wózek, tzn. robił zwroty, obroty, jeździł
zygzakiem... potem zaczęliśmy trening i zaczęły się ''schody''.
Nasze wózki co chwila się zderzały, raz było za szybko, to znów
za wolno. Nic dziwnego, bo nie wystarczy kilka minut jeżdżenia,
żeby ''poczuć'' wózek, a tym bardziej żeby tańczyć z drugim
wózkiem. Wysłałam ok. 30 maili z zaproszeniem do organizacji
zajmujących się wózkowiczami na nasze spotkanie dot. tańca.
Znając już trochę tutejszą mentalność o/n nie spodziewam się,
że będą walić drzwiami i oknami. Mam wrażenie, że nie lubią
wysiłku. A po co się wysilać, jak wszystko dostają, muszą tylko
krócej lub dłużej poczekać. Zresztą w Polsce z różnych
przyczyn jest aktywna tylko pewna grupa niepełnosprawnych.
Z
drugiej strony, Andy nie chciał już zaczynać przygotowywać DUO,
gdyby myślał, że nikt nie przyjdzie, bo Oprócz tego, że jest
tancerzem, jest też biznesmenem i nie tracił by bez sensu swojego
czasu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz