Vancouver 18.12.2012
Wczoraj była u nas
moja impreza urodzinowa. Mama zrobiła 4 pyszne sałatki. Pierwszym
moim gościem był Andy, który wolał przyjść w południe, bo
później prowadził lekcje. Przyjechał trochę wcześniej
[Uwielbiam punktualnych ludzi, bo to jest okazanie szacunku czasu
drugiej osoby.] i... nie wiem; albo ja rozumiem co raz więcej
angielskich zdań, albo już nawiązała się między nami
niewidzialna nić porozumienia, ale bez problemu rozumiałam, co
mówił, o co pytał i starałam się odpowiedzieć. Uważnie słuchał
i powtarzał, co mówię, żeby się upewnić, czy dobrze rozumie.
Nie czułam żadnego skrepowania, jak byśmy znali się od dawna.
Może widzę w nim namiastkę ojca... Dał mi oprawione w czarną
ramkę zdjęcie z naszego turnieju. Powiedział, że zrobił je
profesjonalny fotograf, z którym przyjaźni od 20 lat.
Tak
jak pisałam wcześniej, prosił, żebym pokazała rodzinny foto –
album. Z uwagą wpatrywał się w nasze stare czarno – białe
zdjęcia. Inni mogą zobaczyć, jak z wiekiem tego dziecka, coraz
bardziej widać chorobę zwaną Mózgowe Porażenie Dziecięce, ale
Andy nagle powiedział: ''Your eyes there
are
very expression! I see life and power!'' [Twoje oczy są bardzo wyraziste! Widzę życie i siłę!]
A zna mnie dopiero od
września. Nigdy nie słyszałam czegoś takiego, a tym bardziej po
tak krótkiej znajomości.
Około 16 ej. Mama
powiedziała, że mam na godzinę... zniknąć z mieszkania
zaproponowała wspólny wypad do sklepu. Czułam, że coś się
szykuje, ale na dworze, jak na Van, było bardzo zimno i wolałam
zostać w domu, ale Mama prawie na siłę wyciągnęła mnie do tego
sklepu. W efekcie obie zmarzłyśmy i po drodze w duchu powtarzałam:
Lepiej, żeby ta niespodzianka się opłaciła!'' A po powrocie do
domu okazało się, że kamerzystka Żenia, która robi o nas z Mamą
film dokumentalny, udekorowała razem ze swoją ciocią nasz salon w
balony i inne ozdoby. Potem zaczęli się zbierać zaproszeni goście.
Razem z Andy'm, który musiał wrócić na godzinę drugą do
Richmond, było 13 osób. To były moje najliczniejsze urodziny.
Obecność czwórki sąsiadów, którzy nam najczęściej pomagają w
różnych sprawach, sprawiła, że większość z nas rozmawiała po
angielsku. Atmosfera była wspaniała, czułam, że jesteśmy z Mamą
akceptowane przez tych z pozoru obcych ludzi. Dzięki kartkom
urodzinowym z ''wkładkami'' [pieniądze] będę miała miesiąc
bardzo intensywnych [bo 3 razy w tygodniu] treningów.
Wczoraj
w dniu moich właściwych urodzin, na polecenie Occupational
Therapist przy moim łóżko zamontowali
specjalny drążek. Teraz mogę kłaść się i wstawać
samodzielnie. Przedtem spadałam z wózka na łóżko na łokcie i
kolana, to było ryzykowne. Wstawać z łózka pomagała mi mama, ale
ona już nie ma siły. Teraz mogę sama wstać i usiąść. Bardzo
się cieszę, bo to mój kolejny krok do niezależności!