Vancouver
04.12.2012
Właśnie uświadomiłam
sobie coś niesamowitego! Przed rozprawą sądową dot. statusu
uchodźcy i po negatywnej odpowiedzi modliłam się i prosiłam
Staruszka, żeby dał mi jakikolwiek znak, że pozwolił nam z Mamą
przyjechać tu PO COŚ, bo On nie robi nic bez powodu. Więc bardzo
Chciałam poznać ten Jego powód. To dziwne, ale po tej odmowie w
statusie zaczęłam szukać możliwości, by tańczyć albo się
wspinać ze zdwojona siłą. Tuż po przyjeździe do Van też
szukałam, ale wtedy nic się nie udało. Jak gdyby zamknięto przede
mną drzwi, a ja usiłowałam wejść przez okno. I wciąż prosiłam
Go o znak i pytałam, czy coś mam tu do zrobienia i czego ode mnie
chce... i wtedy pojawił się Andy, który dał mi szansę. A owacje
publiczności były odpowiedzią Staruszka na moje pytanie, co mam tu
robić!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz