Vancouver 29.10.2012
W sobotę Roma zawiózł mnie do Grand Ballroom na practice. Najpierw ćwiczyłam na wspólnym parkiecie [wystarczy mi kawałeczek przed lustrem] z kilkoma parami. Andy miał lekcję na tymże parkiecie z inną uczennicą. Nie mogłam włączyć odtwarzacza z Cha-cha, bo co chwila każda para włączała swoją muzykę, a nie chciałam przeszkadzać... Po kilku minutach Andy przerwał lekcję podszedł do mnie i zaproponował, żebym poszła do tylnej części sali, oddzielonej kotarą, gdzie będę mogla pracować z muzyką. Odprowadził mnie pomieszczenia wielkości naszego mieszkania, podłączył mój odtwarzacz i wrócił do prowadzenia lekcji. To dla mnie wprost bajkowe warunki dla tańca...
Całe życie [w Rosji i w Polsce] musiałam udowodniać, co potrafię, albo prosić o szansę spróbować. Musiałam o wszystko walczyć. Z Andy nie muszę! Po prostu pokazuję, co potrafię, a on to szalenie szanuje. Dlatego czuję się z nim bardzo komfortowo!