Vancouver 21.09.2012
Wczoraj rano byłyśmy
z Igorem (który był z nami w sądzie w roli adwokata) na
spotkaniu z sekretarzem parlamentarzysty Don'a Davies'a
http://www.dondavies.ca/
Poprosiłyśmy o poparcie ws apelacji tzn. o odroczenie lub
zaniechanie deportacji do czasu rozpatrzenia naszego wniosku o
przyznanie statusu w programie humanitarnym i o przyspieszenie
rozpatrzenia tegoż wniosku.
Po poludniu miałam
pierwszy trening taneczny w Richmond...
Po 13 przyjechał po
mnie specjalny żółty bus Handy Dart
http://www.translink.ca/en/Rider-Info/Accessible-Transit/HandyDART.aspx
który zamówił kilka dni wcześniej, nasz przyjaciel
Aleks. Ten transport przewozi o/n według ich potrzeb po mieście
oraz do sąsiadujących z Van miasteczek BC (Brytyjskiej Kolumbii).
Kierowca ustawił
mój wózek na opuszczony podnośnik, a następnie
automat nas podniósł do poziomu podlogi auta, wprowadził
mnie do środka i przypiął specjalnymi pasami do podłogi wózek.
W samochodzie siedziały trzy starsze panie na wózkach, które
kierowca rozwiózł po drodze do różnych ośrodków
i szpitali. Jedynym zakłóceniem podróży była
wiewiórka, która tak się śpieszyła, że zignorowała
zasady ruchu ulicznego.
O godzinie 14 byłam
pod Grand Ballroom http://www.grandballroom.com/
Kiedy weszliśmy do środka, przywitała mnie sekretarka Andy'ego.
Kierowca upewniwszy się, że wszystko jest w porządku, zostawił
mnie i wyszedł.
Po chwili z glebi
sali parkietowy szedł do mnie Andy, a jednocześnie z zewnątrz
pojawił się młody człowiek – Kirił Dudczenko, o którym
dowiedziałam się od Oksany Łatyninej. Kirił pochodzi z Ukrainy i
jest doskonały w Tańcach Latynoamerykańskich i pracuje u Andy jako
instructor. Andy wiedział, że chcę poznać Kiriła, więc nas
sobie przedstawił, mówiąc, że znam język rosyjski.
Zostałam przedstawiona żonie Andy'ego i jego sekretarce. Potem był
trening. Przekonałam się, że Andy, to profesjonalista. Na początek
zawirowaliśmy we fragmencie walca angielskiego. Doskonale prowadził
i obserwował każdy mój ruch i to, jak porusza się wózek.
Potem próbowaliśmy razem zgrać nasze różne
pozy i ruchy przed lustrem, a później ćwiczyliśmy cza-czę.
Jeszcze przed treningiem, w mailach, na moje pytanie, jak najlepiej
wrócić do Van, Andy zaproponował podwiezienie do Sky Train.
Więc po treningu, pomógł mi bardzo fachowo (choć podobno
wcześniej nie miał do czynienia z o/n) wsiąść do jego samochodu.
Miał problem ze włożeniem wózka, ale kiedy jego reka była
przy kole, wystarczyło jedno moje słowo: ''push'' i zrozumiał, jak
się zdejmują koła... W metrze kupił mi bilet (nie zdążyłam
powiedzieć, że mam roczny) i wprowadził do wagonu, mówiąc:
Do zobaczenia!
Wracałam do domu ze
słodkim poczuciem dopiero rozpoczynającej się przygody! Nie
przeszkadzało mi, że mam przed sobą długą drogę...
Następny trening mam w poniedziałek.
Handy Dard przywiezie mnie i odwiezie.
...
Dziś dostalam care card –
ubezpieczenie pokrywające m.in. koszty sprzętu rehabilitacyjnego i
usługi asystentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz